poniedziałek, 2 maja 2016

#3 trądzik? izotek? - początek

Tak, mam trądzik.
Moja walka z nim trwa już 2 lata, a ogólnie rzecz biorąc to okropieństwo mam na twarzy już 5 lat.
Stosowałam wiele maści takich jak:
> epiduo
> isotrexin
> normaclin
> pellavita acne
>Aknemycin Plus (w płynie)
i jeszcze pewnie kilka których nazw nie pamiętam.
Co do doustnych antybiotyków. Brałam dużo, ze względu mojej podatności na różne choroby miałam dużo antybiotyków. Ale mimo, że np antybiotyk miałam na oskrzela to powinien on oddziaływać na cerę - co powiedział mi mój dermatolog. Niestety totalnie brak jakiejkolwiek poprawy. Z typowo dermatologicznych antybiotyków stosowałam UNIDOX SOLUTAB. Oczywiście - poprawy brak.
Widząc, że leczenie u dermatologa nie przynosi mi efektów, stwierdziłam, że może czas zmienić lekarza?
I tak zrobiłam.
Poszłam prywatnie, i co? Została mi zaproponowana kuracja Izotekiem.
Myślę, że po części wiecie o co chodzi, więc opowiem krótko.
Izotek jest to najsilniejszy lek w leczeniu trądziku. Kuracja trwa kilka miesięcy, a dawkę wypisuje wam lekarz dobierając do wagi. 
Izotek to lek - pochodna witaminy A. Ma wiele zamienników takich jak Aknenormin czy Axotret. Jednak najpopularniejszy jest właśnie izotek. Przed kuracją trzeba zrobić badania krwi, i potem także kontrolować, ponieważ lek ten ma skłonność do podwyższania cholesterolu i pogarszania wyników wąroby.
Zdecydowałam się na kurację. Mimo wielu efektów ubocznych....
Jestem na 5 dniu leczenia i mam odmiedniczkowe zapalenie nerek więc nie wiem co dalej.
Dostałam na nerki antybiotyk, kolejny..
Przerwałam kuracje. Jak wyleczę nerki to raczej rozpocznę ją na nowo. Ale zastanawiam sie czy to właśnie nie jest efekt uboczny tego leku, bo jest to na ulotce... Poza nerkami zauważyłam totalne wysuszanie się ust.
Biorę Axotret - tańszy zamiennik izoteku.

A jakie są wasze doświadczenia z tym lekiem?

xoxo

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

#2 wygląd czy charakter?

Wróciłam.

Dziś wraz z moją przyjaciółką rozkminiałyśmy, jak to jest ze związkami?
Każdego dnia na mieście widuje się pary. I co?
I pojawia się w głowie pytanie "czemu to nie ja?" - czyli typowe pytanie zdesperowanej nastolatki.

Opowiem Wam dwie historie.
1) Mam koleżankę, która jakoś za specjalnie nie przejmuje się swoim wyglądem. Z jednej strony dobrze, z drugiej nie dobrze, bo czasem powinna o siebie bardziej zadbać. Mimo wszystko, lubię z nią rozmawiać i przebywać. Wracając, zakochała się ona w przystojnym chłopaku, który wydawać by się mogło, że nigdy nie zwróci na nią uwagi. Każdy tak myślał, nawet ona sama. Z dnia na dzień zaczęli się przyjaźnić, a ich przyjaźń powoli zamienia się w coś innego. Oficjalnie jeszcze żadne z nich się do tego nie przyznało, lecz osobiście uważam, że to tylko kwestia czasu.

2) Mój kolega jest ze swoją dziewczyną bardzo długo. Któregoś dnia spotkaliśmy się, gdy jechałam autobusem do szkoły i rozmawialiśmy trochę. Nie widujemy się jakoś za specjalnie. Zresztą, mniejsza o to. Podczas rozmowy zeszło na temat jego dziewczyny i powiedział mi "My nie ukrywamy, że obydwoje lecimy na wygląd. Ja przystojny, ona ładna, idealnie". Jednym słowem, są ze sobą, bo ładnie razem wyglądają.

Porównanie obydwu tych historii dało mi do myślenia. Wiadomo, że pierwsze na co zwracamy uwagę u drugiej osoby to wygląd. To zrozumiałe. Ale czy wygląd jest najważniejszy? Moim zdaniem kategorycznie nie.
Najbardziej nie cierpię, kiedy pytam się kogoś na co najpierw zwracaj uwagę u drugiej osoby, a ten ktoś (aby się podlizać) mówi mi, że na charakter.
Żenada. Przecież po 2 minutach rozmowy z obcą osobą nie można stwierdzić, że ktoś ma super charakter, bo pozory bardzo często mylą...
Do czego dążę? Otóż, nie wiem jak można wplątywać się w związek nie kochając się. Dla mnie osobiście była by to okropna męczarnia. Co mi z przystojnego chłopaka, jeśli nie umiałabym z nim rozmawiać? Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie ważne są takie rzeczy. Ja sobie wyobrażam miłość jako coś wspaniałego. Nie można się do niej zmusić, ani jej na siłę szukać. Chodź, od razu podkreślam, że to tylko moje zdanie. A Wy co o tym myślicie?

xoxo

niedziela, 17 kwietnia 2016

#01 zgłoś się

Od początku...

Ostatnio przypomniało mi się, że kiedyś prowadziłam bloga. Weszłam dziś na niego i się załamałam. Jakaś tragedia. No, ale może dlatego, że miałam wtedy 13 lat...
Doszłam do wniosku, że fajnie było by znów spróbować.
Blog będzie o wszystkim, i o niczym. 
Na razie chcę pozostać anonimowa.

Żeby to nie wyglądało tak nudno -  chodź i tak jest, to dodaję jakieś niedawno zrobione zdjęcie.
Do następnego
xoxo